155702
Książka
W koszyku
(Współczesna Proza Światowa)
"Dryfujące kontynenty" to opowieść o tym, jak wylądowawszy w Veracruz śladami Hernana Cortesa - którego nazwisko wcale nie przypadkiem rymuje się z moim - wyruszyłem na podbój Meksyku; jak znalazłem się przy stoliku kawiarni Regis, gdzie w atmo- sferze wspaniałej operetki, którą tworzył wokół mnie chór mariachis, odurzałem się winem z Violetą, odległą kuzynką Traviaty; jak stając się bezwiednie aktorem w swoistym przedstawieniu teatralnym, zabłądziłem z moją heroiną w świat dekoracji, kartek pocztowych, błyszczących stereotypów, i pod wpływem grzybów halucynogennych miałem ujrzeć, jak z kulis mojego umysłu wydostają się w ogromnej onirycznej erupcji pierwotne obrazy, podstawowe archetypy stanowiące jego konstrukcję. I właśnie wtedy zaczęła się moja "choroba": to ciągłe wrażenie, że ziemia sunie pod moimi stopami, że słowom wymyka się ich znaczenie, że odkotwiczone kontynenty nieustannie dryfują: Azja, Afryka, Ameryka, gdzie niektórzy podobno mnie widzieli. Ale być może zetknęli się z duchem, z cieniem, z dublerem Morgana Sportesa, wówczas 36-letniego: dziennikarza od przypadku do przypadku, pisarza z potrzeby serca i nadmiaru wrażeń. (fragment) [Państwowy Instytut Wydawniczy]
Status dostępności:
Wypożyczalnia Piotrków
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 67317 (1 egz.)
Strefa uwag:
Uwaga ogólna
Tyt. oryg.: La dérive des continents
Adnotacja wyjaśniająca lub analiza wskazująca
"Dryfujące kontynenty" to opowieść o tym, jak wylądowawszy w Veracruz śladami Hernana Cortesa - którego nazwisko wcale nie przypadkiem rymuje się z moim - wyruszyłem na podbój Meksyku; jak znalazłem się przy stoliku kawiarni Regis, gdzie w atmo- sferze wspaniałej operetki, którą tworzył wokół mnie chór mariachis, odurzałem się winem z Violetą, odległą kuzynką Traviaty; jak stając się bezwiednie aktorem w swoistym przedstawieniu teatralnym, zabłądziłem z moją heroiną w świat dekoracji, kartek pocztowych, błyszczących stereotypów, i pod wpływem grzybów halucynogennych miałem ujrzeć, jak z kulis mojego umysłu wydostają się w ogromnej onirycznej erupcji pierwotne obrazy, podstawowe archetypy stanowiące jego konstrukcję. I właśnie wtedy zaczęła się moja "choroba": to ciągłe wrażenie, że ziemia sunie pod moimi stopami, że słowom wymyka się ich znaczenie, że odkotwiczone kontynenty nieustannie dryfują: Azja, Afryka, Ameryka, gdzie niektórzy podobno mnie widzieli. Ale być może zetknęli się z duchem, z cieniem, z dublerem Morgana Sportesa, wówczas 36-letniego: dziennikarza od przypadku do przypadku, pisarza z potrzeby serca i nadmiaru wrażeń. (fragment) [Państwowy Instytut Wydawniczy]
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej