155702
Książka
W koszyku
Bunt / Andrzej Braun. - Warszawa : Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976. - 363, [3] s. ; 20 cm.
Wang, wykrochmalony i śnieżny, rozlewał aperitify.
- Za nasze miłe spotkanie po latach - wzniósł kielich ambasador.
- Wzięłam pana wtedy za Niemca - powiedziała Dorota odstawiając kieliszek. Smolarz patrzył na nią uważnie. Sekunda milczenia przeciągała się. Czarne oczy dziewczyny skoczyły spod powiek i skoncentrowały się znów na kieliszku.
- Mówił pan zawsze po niemiecku, kiedy majaczył pan w gorączce. Gdy pan leżał tam, w tym leśnym domu. Bałam się wtedy niemieckiego języka...
- Czen przygotował dzisiaj na pańską cześć niezwykły chiński czy-fan - przerwał ambasador. - Ciekaw jestem, czy też pan zgadnie, co będzie dziś na talerzu...
- Jestem ze Śląska - powiedział wolno Smolarz. - To był mój drugi język domowy.
- Przypuszczaliśmy wtedy, że pan uciekł od Niemców - oświadczyła dziewczyna, nie patrząc mi ojca.
- No ja też jestem ciekawa, czy zgadnie pan, co to jest.
Wang nakładał na talerze z ryżem delikatną, piankowatą masę, przypominającą na oko móżdżek na maśle. Profesor i Dorota chwytali pałeczki. Smolarz, nie chcąc być przedmiotem uwagi, posłużył się widelcem.
- Znakomite, ale to chyba nie roślina.
- Czy wpadłby pan kiedykolwiek na myśl, iż jest to kura roztarta na piankę... Troszeczkę w tym jajka i soi. Popisowe danie naszego Czena. (fragment) [Państwowy Instytut Wydawniczy]
Status dostępności:
Wypożyczalnia Piotrków
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 35010 (1 egz.)
Wypożyczalnia Radomsko
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Strefa uwag:
Adnotacja wyjaśniająca lub analiza wskazująca
Wang, wykrochmalony i śnieżny, rozlewał aperitify.
- Za nasze miłe spotkanie po latach - wzniósł kielich ambasador.
- Wzięłam pana wtedy za Niemca - powiedziała Dorota odstawiając kieliszek. Smolarz patrzył na nią uważnie. Sekunda milczenia przeciągała się. Czarne oczy dziewczyny skoczyły spod powiek i skoncentrowały się znów na kieliszku.
- Mówił pan zawsze po niemiecku, kiedy majaczył pan w gorączce. Gdy pan leżał tam, w tym leśnym domu. Bałam się wtedy niemieckiego języka...
- Czen przygotował dzisiaj na pańską cześć niezwykły chiński czy-fan - przerwał ambasador. - Ciekaw jestem, czy też pan zgadnie, co będzie dziś na talerzu...
- Jestem ze Śląska - powiedział wolno Smolarz. - To był mój drugi język domowy.
- Przypuszczaliśmy wtedy, że pan uciekł od Niemców - oświadczyła dziewczyna, nie patrząc mi ojca.
- No ja też jestem ciekawa, czy zgadnie pan, co to jest.
Wang nakładał na talerze z ryżem delikatną, piankowatą masę, przypominającą na oko móżdżek na maśle. Profesor i Dorota chwytali pałeczki. Smolarz, nie chcąc być przedmiotem uwagi, posłużył się widelcem.
- Znakomite, ale to chyba nie roślina.
- Czy wpadłby pan kiedykolwiek na myśl, iż jest to kura roztarta na piankę... Troszeczkę w tym jajka i soi. Popisowe danie naszego Czena. (fragment) [Państwowy Instytut Wydawniczy]
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej