á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Anastazja z kolei mimo swej niepełnosprawności tryska wręcz optymizmem. Jest ciekawa świat, ludzi, przyszłości. Nie zatraca się w swej chorobie. We wszystkim widzi sens istnienia. Kocha życie mimo wszystko, uwielbia spędzać czas ze swą siostrą, z którą rozumieją się doskonale bez wypowiadania jakichkolwiek słów. To dziewczyna o niezłomnym charakterze, dla której mimo barier motorycznych nie ma rzeczy niemożliwych. Z całego serca pragnie zaznać miłości drugiej osoby.
W tym wszystkim jest także postać ojca, niewolnika historii z przeszłości. Romea, który stracił swą ukochaną Julię we wprost dramatyczny sposób. Bohaterowi temu trudno jest zaakceptować własną sytuację rodzinną. Choć stara się ze wszystkich sił nie okazywać swym córką stanu, w jakim znajduje się jego dusza i psychika, osobiście doświadcza wewnętrznej traumy. Momentami próbuje „uciec” przed teraźniejszością, ale nie na zbyt długo. Z miłości do swych dzieci, zwyczajnie nie potrafi uciec na zawsze… „Święto ognia” to krucha, subtelna, delikatna literatura środka, opowiadająca o ogromnej sile poświęcenia. Niezwykła historia rodzinna, która porywa czytelnika w pełen empatii świat ludzkich niedoskonałości i pragnień. Porusza serce i dusze. Tutaj niemożliwe, staje się osiągalne. Gorąco polecam.
Bardzo polecam.
Jej siostra Łucja marzy o sukcesie jako baletnica. Pragnie nie być już jedną z wielu, a jedną jedyną. Uparcie dąży do perfekcji i nie potrafi odpuścić nawet, gdy jej zdrowie powinno stanąć na pierwszym miejscu. Wierzy, że przed wspomnieniami najlepszym ratunkiem jest balet.
Ich ojciec stara się dla nich, ale coraz częściej ucieka. Ukrywa się w pustym mieszkaniu znajomego i czuje, jakby przestał być na niby a zaczął być naprawdę. To jedyne miejsce, gdzie może wspominać kobietę, którą kochał ponad wszystko, a która odeszła lata temu. Z jej utratą nie radzi sobie nikt z tej trójki, ale każdy przeżywa to na swój sposób. Każdy ma własne sposoby uciekania i własne sposoby ukrywania przed sobą prawdy.
„Święto ognia" to nieco codzienności, słodko-gorzkich relacji i realizmu magicznego. Tworzy to przyjemną powieść, która dotyka trudnych kwestii, ale robi to z lekkością. Niby nic niezwykłego, ale również nic banalnego. Jakub Małecki niewątpliwie wie jak pisać i wie jak uchwycić ludzkie bolączki w sposób niemalże niewinny. Robi to ze spokojem, nigdzie się nie spiesząc i zmusza czytelnika do refleksji. I niby mi się podobało, ale jednocześnie nie potrafię stwierdzić, czy gdyby powieści autora nie cieszyły się tak dobrymi opiniami, to sięgnęłabym po kolejną. Bo było dobrze, było przyjemnie, a momentami nawet kłuło w serce, ale jednocześnie było jakby za mało. Za mało czegoś, co zachęciłoby mnie do dalszej przygody z autorem. Słyszałam jednak, że to najsłabsza książka Małeckiego, a skoro tak wygląda jego „najsłabsza", to koniecznie muszę dowiedzieć się, jak wygląda „najlepsza"!