á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Niestety, nie udało mi się przekonać moich latorośli, że książki tej pisarki są super. Według nich wszystkie trącą myszką, (...) zieje z nich nudą, a najgorsza ze wszystkich jest Kłamczucha, bo to jedyna przeczytana przez nich część – z przymusu, jako lektura. Zawzięcie broniłam każdej z poprzednich części Jeżycjady i dopiero ostatnia wytrąciła mi oręż z ręki. Zostałam pokonana przez samą Musierowicz, poległam. Nie tylko kompletnie mnie nie „wciągnęła”, po prostu mnie rozczarowała. O ile przy poprzednich czas czytania liczyłam w godzinach, o tyle „Ciotkę Zgryzotkę” czytałam tygodniami, ostatecznie tracąc ich rachubę.
Wiem, że od dawna krytykuje się pisarkę za narzucanie czytelnikom własnej wizji rzeczywistości, przesadny tradycjonalizm, konserwatyzm i wiele innych. Jeżeli chodzi o mnie - nigdy mi nie przeszkadzało to, co pisarka być może chciała mi narzucić, po prostu otwierałam jej książki i miękko lądowałam w poznańskich Jeżycach.
Też chciałam mieć żywych i zdrowych rodziców, starzejących się godnie i z wdziękiem. Ba! Sama marzyłam o takiej starości przy boku ukochanej osoby. Życzyłam moim dzieciom, aby ich życiowe ścieżki, jakkolwiek kręte by nie były, prowadziły do szczęśliwe- U Borejków bez zmian go „borejkowskiego” zakończenia. Lubiłam ciepło, jakie płynęło z Jeżycjady, takie ciepło kubka z pachnącą herbatą, kraciastego koca i lampy z dużym abażurem.
Niestety, jakoś w Ciotce Zgryzotce czar prysł, dialogi zaczęły mi się wydawać sztuczne, fabuła przesadnie rozciągnięta, bohaterowie jakby wyblakli, bez emocji. Proszę mi wierzyć, dla mnie to prawdziwy cios. Jedyne, na co mam ochotę, to oddać książkę do biblioteki i jakby nigdy nic poczekać na następną powieść pisarki. Mogę nawet wmówić sobie, że tej ostatniej wcale nie czytałam.
Maria Mazur-Prokopiuk Biblioteka Kraków