Kolejna powieść, która skradła moje serce. Książka opowiada o życiu elfów w ich krainach. Żyje im się świetnie bez żadnych przeszkód, do czasu w którym Jude Duart, ze świata śmiertelników, wraz z jej siostrami trafia do tego miejsca. Dzieje się tak przez skomplikowaną sytuację rodzinną Jude. Zostaje zmuszona do mieszkania tam, gdzie czekają ją różne niebezpieczeństwa, wrogowie, romanse, przyjaźnie i przede wszystkim różne przygody.
(...)Wbrew pozorom nie jest to takie proste i bohaterka mimo przeciwności losu pozostaje silną i niezależną kobietą. Służy królowi Dainowi, który wkrótce ma przystąpić do koronacji. Podczas tej misji dowiaduje się wiele o swym największym wrogu, Cardanie, którego nienawidzi całym sercem. Czy Jude podoła misji? Jakie kłopoty ją spotkają? Jak potoczy się relacja z Cardanem? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w lekturze. Świat jest dość dobrze przedstawiony, osobiście trochę się gubiłam w nazwach, miejscach tam ukazanych, lecz mimo wszystko, bardzo dobrze i przyjemnie się ją czytało, nie ukrywam że była to dość emocjonująca powieść. Polecam ją jeżeli ktoś lubi klimaty silnych i walecznych głównych bohaterek, wątków miłosnych i elfiego świata, który przedstawia Holly. Julia
Jeśli chodzi o mnie i o książki z motywem fantastycznym... to jest nam totalnie ze sobą nie po drodze :) Mnie do fantastyki zwyczajnie nie ciągnie i strasznie ciężko jest mi się przekonać do sięgnięcia po jakąś powieść z tego gatunku, nawet jeśli jakaś w miarę mnie zainteresuje. Ale z Okrutnym księciem było, o dziwo, całkowicie inaczej. Nie pytajcie, jak to się stało, ale książka przyciągała mnie do siebie już od samego początku i postawiłam sobie za punkt honoru poznanie jej.
(...)Także, jak widzicie, dałam jej szansę i myślę, że to była na prawdę świetna decyzja, bo świat wykreowany przez Holly Black okazał się być na prawdę cudowny! Jednak zanim przejdę do tego, co mi się w tej książce podobało, to najpierw oczywiście krótki zarys fabuły... Będąc małą dziewczynką Jude oraz jej dwie siostry stają się świadkami morderstwa swoich rodziców. Nieznajomy mężczyzna, całkowicie inny od nich, wtargnął do ich domu, aby zabić ich matkę, a swoją byłą partnerkę, ponieważ porzuciła go, zabrała ich wspólne dziecko i uciekła z innym mężczyzną do świta ludzi. Teraz, po kilku latach od tej tragedii, bohaterki mieszkają w posiadłości Madoka, który porwał je do swojego magicznego świata, po tym zdarzeniu. Jednakże człowiekowi w świecie elfów i innych fantastycznych stworzeń ciężko wieść normalne życie - w końcu jest się istotą gorszej kategorii. Teraz więc Jude musi zmagać się z licznymi wyzwiskami i agresją względem niej i jej siostry bliźniaczki. Mimo to jednak dziewczyna świetnie zaadaptowała się w nowym świecie i postanawia zrobić wszystko, aby pokazać mieszkańcom Elfhame, że także ma prawo żyć w tym świecie i to, że jest śmiertelna wcale nie znaczy, że jest nikim. Tylko czy to jest takie łatwe, jeśli okrutny książę Cardan uwziął się na ciebie? Prócz cudownej okładki Okrutnego księcia myślę, że zdecydowanie największym plusem całej książki jest świat, jaki udało się tu wykreować autorce. Jak wspomniałam wcześniej, ja nie jestem jakąś wielką fanką fantastyki, dlatego to, że ten świat tak bardzo mi się spodobał, znaczy dla mnie na prawdę dużo! Jeśli jesteśmy już przy świetnej kreacji, to myślę, że ukłony należy również skierować w stronę samych bohaterów książki. Szczerze - nie umiałabym wybrać tylko jednego, z którym się najbardziej zżyłam... Na prawdę bardzo mocno polubiłam postaci z powieści - zarówno te dobre, jak i te złe. Z wielkim zapałem śledziłam losy Jude, bałam się o przyszłość jej, jej siostry i wszystkich śmiertelników (to smutne, jak elfy postrzegają ludzi..), niesamowicie ciekawiło mnie, jak rozwinie się relacja Jude z księciem Cardanem i na samo koniec, choć to trochę zabawne, niesamowicie polubiłam Madoka. Wydaje mi się, że ma on na prawdę spore i bardzo dobre serce i mocno spodobało mi się to, że starał się on zaopiekować dziewczętami, jakby były jego własnymi córkami (nie mówię tutaj oczywiście o Vivi, która była jego biologiczną córką), Niestety akurat w jego przypadku żądza krwi bywała większa... Dalej, niesamowicie spodobały mi się wszelkie opisy w książce i w sumie cały sposób napisania powieści. Autorce udało się przedstawić całość w bardzo rzeczywisty sposób, przez co czytając, sama czułam się, jakbym przebywała w Elfame. Myślę, że odwaliła kawał dobrej roboty i mam też wielką nadzieję, że uda jej się to utrzymać w dalszych tomach serii. Jednakże tutaj muszę wspomnieć też o tym, że moim zdaniem wiele z wątków było zwyczajnie niepotrzebnych i w kilku miejscach nudziłam się jak mops. Czasami autorka niepotrzebnie przeciągała dane wątki i akurat mnie to bardzo kuło w oczy... Przechodząc już jednak do podsumowania, myślę, że koniec końców mogę powiedzieć, że Okrutny książę to na prawdę dobra i warta uwagi lektura. Całość czyta się na prawdę dobrze, a i jeszcze to zakończenie książki i końcówka pierwszej części z tym niesamowitym zwrotem akcji! Ja się na prawdę tego nie spodziewałam. Także mówiąc krótko - polecam, bo na prawdę warto. Nawet, jeśli tak, jak ja nie przepadacie za fantastyką, to uwierzcie mi, że po tą książkę zdecydowanie warto sięgnąć!
„Okrutny książę” przyciągnął mnie do siebie miejscem akcji. Po latach spędzonych pośród wampirów, aniołów i demonów jestem bardzo spragniona innych nadnaturalnych istot w moim literackim świecie i z wielką chęcią sięgam po powieści, które przenoszą mnie do nowych dla mnie miejsc i zapoznają z kompletnie nowymi dla mnie stworzeniami. Elfy totalnym novum dla mnie nie są, ale nie zdarzyło mi się jeszcze chyba czytać powieści,
(...)w której grałyby główną rolę znajdując się przy tym po ‘ciemnej stronie mocy’. Nie spodziewałam się absolutnie niczego poza chwilą rozrywki. Brałam pod uwagę, że po lekturze szybko sprzedam tę książkę. W ogóle, jej zakup kompletnie przemyślanym nie był, a jedynie stanowił zachciankę mojej wewnętrznej zakupoholiczki. Opis na okładce sugerował typowe młodzieżowe romansidło dziejące się w fantastycznej krainie. Zły chłopiec, czupurna dziewczyna...ble, ble. Ale książka mnie zaskoczyła. I to bardzo. Historia faktycznie nie jest może specjalnie odkrywcza. Całość opiera się na kilku znanych do znudzenia schematach takich jak dziewczyna, która niby nic nie znaczy, ale zmienia cały świat, czy typowy bad boy, który pod grubą warstwą ironii i złości skrywa dobroć i czułość. Widać jednak, że autorka starała się przerobić te schematy na swój sposób i zaprezentować czytelnikom coś, co znają i lubią, ale w nowej formie. I tak, romans w tej książce jest gdzieś na jednym z ostatnich miejsc i tak naprawdę nie jest nawet pełnokrwistym romansem, a raczej incydentem. Pojawia się w niej również coś, co można nazwać trójkątem miłosnym, ale ten jest kompletnie beznamiętny i bez uczucia i określić go można raczej jako grę, która ma jedynie rozbawić pewnego elfa. Niech opis na okładce Was nie zwiedzie. Sugeruje on pusty romans, ale wierzcie mi – tego tu nie ma. Nie ukrywam jednak, że w pewnym momencie autorka zrobiła mi na niego ogromnego smaka i mam nadzieję, że w kolejnej części w umiejętny sposób poprowadzi relację bohaterów, która usatysfakcjonuje nawet tak wybrednego w tym temacie czytelnika jak ja. Kim jest tytułowy Okrutny Książę? Nie jest to do końca jasne. Tak naprawdę każdy znaczący elf, w którym stykamy się na kartach powieści, ma bowiem zadatki na prawdziwego okrutnika, a za fasadą dobroci może kryć się najgorsze. Każdy z królewskich synów cechuje się pewną brutalnością, choć nie każdy ukazuje ją wprost. Intryga goni tu intrygę i nawet zachowanie głównej bohaterki szybko zaczyna budzić wątpliwości. Jej intencje nie są bowiem kryształowe i jest ona w stanie umiejętnie wykorzystywać fakt, że w przeciwieństwie do elfów może swobodnie posługiwać się kłamstwem. Nie przewidziałam zakończenia, co w książkach młodzieżowych nie zdarza mi się często. Wybory Jude faktycznie mnie zaskoczyły i ostatnie strony czytałam już z prawdziwymi wypiekami na twarzy. Naprawdę nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek zdarzy mi się to z młodzieżówką, a tu takie zaskoczenie. Absolutnie potrzebuję drugiego tomu na wczoraj, bo już nie mogę się doczekać jak potoczą się dalsze losy bohaterów, co spotka Jude, jak w nowej dla siebie roli poradzi sobie Cardan, co dalej z Dębem. Na każde z tych pytań muszę szybko poznać odpowiedź, ot co! Książkę oczywiście Wam polecam. I powtarzam – nie zrażajcie się opisem z okładki, bo absolutnie nie dotyka on sedna tej historii.
Bohaterka sama w sobie ok,ale podejmuje okropne decyzje!Większości bohaterów po prostu nie da się lubić:/ Zawiodłam się...
Jude i Cardan <3 Nie sięgam za bardzo po fantastykę, ale ta książka ma specjalne miejsce w moim sercu.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Książka opowiada o życiu elfów w ich krainach. Żyje im się świetnie bez żadnych przeszkód, do czasu w którym Jude Duart, ze świata śmiertelników, wraz z jej siostrami trafia do tego miejsca. Dzieje się tak przez skomplikowaną sytuację rodzinną Jude.
Zostaje zmuszona do mieszkania tam, gdzie czekają ją różne niebezpieczeństwa, wrogowie, romanse, przyjaźnie i przede wszystkim różne przygody. (...) Wbrew pozorom nie jest to takie proste i bohaterka mimo przeciwności losu pozostaje silną i niezależną kobietą. Służy królowi Dainowi, który wkrótce ma przystąpić do koronacji. Podczas tej misji dowiaduje się wiele o swym największym wrogu, Cardanie, którego nienawidzi całym sercem.
Czy Jude podoła misji? Jakie kłopoty ją spotkają? Jak potoczy się relacja z Cardanem? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w lekturze.
Świat jest dość dobrze przedstawiony, osobiście trochę się gubiłam w nazwach, miejscach tam ukazanych, lecz mimo wszystko, bardzo dobrze i przyjemnie się ją czytało, nie ukrywam że była to dość emocjonująca powieść.
Polecam ją jeżeli ktoś lubi klimaty silnych i walecznych głównych bohaterek, wątków miłosnych i elfiego świata, który przedstawia Holly. Julia
Będąc małą dziewczynką Jude oraz jej dwie siostry stają się świadkami morderstwa swoich rodziców. Nieznajomy mężczyzna, całkowicie inny od nich, wtargnął do ich domu, aby zabić ich matkę, a swoją byłą partnerkę, ponieważ porzuciła go, zabrała ich wspólne dziecko i uciekła z innym mężczyzną do świta ludzi. Teraz, po kilku latach od tej tragedii, bohaterki mieszkają w posiadłości Madoka, który porwał je do swojego magicznego świata, po tym zdarzeniu. Jednakże człowiekowi w świecie elfów i innych fantastycznych stworzeń ciężko wieść normalne życie - w końcu jest się istotą gorszej kategorii. Teraz więc Jude musi zmagać się z licznymi wyzwiskami i agresją względem niej i jej siostry bliźniaczki. Mimo to jednak dziewczyna świetnie zaadaptowała się w nowym świecie i postanawia zrobić wszystko, aby pokazać mieszkańcom Elfhame, że także ma prawo żyć w tym świecie i to, że jest śmiertelna wcale nie znaczy, że jest nikim. Tylko czy to jest takie łatwe, jeśli okrutny książę Cardan uwziął się na ciebie?
Prócz cudownej okładki Okrutnego księcia myślę, że zdecydowanie największym plusem całej książki jest świat, jaki udało się tu wykreować autorce. Jak wspomniałam wcześniej, ja nie jestem jakąś wielką fanką fantastyki, dlatego to, że ten świat tak bardzo mi się spodobał, znaczy dla mnie na prawdę dużo! Jeśli jesteśmy już przy świetnej kreacji, to myślę, że ukłony należy również skierować w stronę samych bohaterów książki. Szczerze - nie umiałabym wybrać tylko jednego, z którym się najbardziej zżyłam... Na prawdę bardzo mocno polubiłam postaci z powieści - zarówno te dobre, jak i te złe. Z wielkim zapałem śledziłam losy Jude, bałam się o przyszłość jej, jej siostry i wszystkich śmiertelników (to smutne, jak elfy postrzegają ludzi..), niesamowicie ciekawiło mnie, jak rozwinie się relacja Jude z księciem Cardanem i na samo koniec, choć to trochę zabawne, niesamowicie polubiłam Madoka. Wydaje mi się, że ma on na prawdę spore i bardzo dobre serce i mocno spodobało mi się to, że starał się on zaopiekować dziewczętami, jakby były jego własnymi córkami (nie mówię tutaj oczywiście o Vivi, która była jego biologiczną córką), Niestety akurat w jego przypadku żądza krwi bywała większa...
Dalej, niesamowicie spodobały mi się wszelkie opisy w książce i w sumie cały sposób napisania powieści. Autorce udało się przedstawić całość w bardzo rzeczywisty sposób, przez co czytając, sama czułam się, jakbym przebywała w Elfame. Myślę, że odwaliła kawał dobrej roboty i mam też wielką nadzieję, że uda jej się to utrzymać w dalszych tomach serii.
Jednakże tutaj muszę wspomnieć też o tym, że moim zdaniem wiele z wątków było zwyczajnie niepotrzebnych i w kilku miejscach nudziłam się jak mops. Czasami autorka niepotrzebnie przeciągała dane wątki i akurat mnie to bardzo kuło w oczy...
Przechodząc już jednak do podsumowania, myślę, że koniec końców mogę powiedzieć, że Okrutny książę to na prawdę dobra i warta uwagi lektura. Całość czyta się na prawdę dobrze, a i jeszcze to zakończenie książki i końcówka pierwszej części z tym niesamowitym zwrotem akcji! Ja się na prawdę tego nie spodziewałam. Także mówiąc krótko - polecam, bo na prawdę warto. Nawet, jeśli tak, jak ja nie przepadacie za fantastyką, to uwierzcie mi, że po tą książkę zdecydowanie warto sięgnąć!
Nie spodziewałam się absolutnie niczego poza chwilą rozrywki. Brałam pod uwagę, że po lekturze szybko sprzedam tę książkę. W ogóle, jej zakup kompletnie przemyślanym nie był, a jedynie stanowił zachciankę mojej wewnętrznej zakupoholiczki. Opis na okładce sugerował typowe młodzieżowe romansidło dziejące się w fantastycznej krainie. Zły chłopiec, czupurna dziewczyna...ble, ble.
Ale książka mnie zaskoczyła. I to bardzo. Historia faktycznie nie jest może specjalnie odkrywcza. Całość opiera się na kilku znanych do znudzenia schematach takich jak dziewczyna, która niby nic nie znaczy, ale zmienia cały świat, czy typowy bad boy, który pod grubą warstwą ironii i złości skrywa dobroć i czułość. Widać jednak, że autorka starała się przerobić te schematy na swój sposób i zaprezentować czytelnikom coś, co znają i lubią, ale w nowej formie.
I tak, romans w tej książce jest gdzieś na jednym z ostatnich miejsc i tak naprawdę nie jest nawet pełnokrwistym romansem, a raczej incydentem. Pojawia się w niej również coś, co można nazwać trójkątem miłosnym, ale ten jest kompletnie beznamiętny i bez uczucia i określić go można raczej jako grę, która ma jedynie rozbawić pewnego elfa. Niech opis na okładce Was nie zwiedzie. Sugeruje on pusty romans, ale wierzcie mi – tego tu nie ma. Nie ukrywam jednak, że w pewnym momencie autorka zrobiła mi na niego ogromnego smaka i mam nadzieję, że w kolejnej części w umiejętny sposób poprowadzi relację bohaterów, która usatysfakcjonuje nawet tak wybrednego w tym temacie czytelnika jak ja.
Kim jest tytułowy Okrutny Książę? Nie jest to do końca jasne. Tak naprawdę każdy znaczący elf, w którym stykamy się na kartach powieści, ma bowiem zadatki na prawdziwego okrutnika, a za fasadą dobroci może kryć się najgorsze. Każdy z królewskich synów cechuje się pewną brutalnością, choć nie każdy ukazuje ją wprost. Intryga goni tu intrygę i nawet zachowanie głównej bohaterki szybko zaczyna budzić wątpliwości. Jej intencje nie są bowiem kryształowe i jest ona w stanie umiejętnie wykorzystywać fakt, że w przeciwieństwie do elfów może swobodnie posługiwać się kłamstwem.
Nie przewidziałam zakończenia, co w książkach młodzieżowych nie zdarza mi się często. Wybory Jude faktycznie mnie zaskoczyły i ostatnie strony czytałam już z prawdziwymi wypiekami na twarzy. Naprawdę nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek zdarzy mi się to z młodzieżówką, a tu takie zaskoczenie. Absolutnie potrzebuję drugiego tomu na wczoraj, bo już nie mogę się doczekać jak potoczą się dalsze losy bohaterów, co spotka Jude, jak w nowej dla siebie roli poradzi sobie Cardan, co dalej z Dębem. Na każde z tych pytań muszę szybko poznać odpowiedź, ot co!
Książkę oczywiście Wam polecam. I powtarzam – nie zrażajcie się opisem z okładki, bo absolutnie nie dotyka on sedna tej historii.